No i czasem wierzy sie na przekór wszystkiemu..na przekór czasom, na przekór wiedzy...
Ale czasem i sama wiedza potrafi zabic...
Wiara nie jest tylko czymś co stało sie..wiarę można umocnić...wiarę można utracić.
Ale nie wolno zapominać ze na końcu będzie sie trzeba z tego daru rozliczyć. Na czym zdarłem podeszwy...co z wędrówki rozumiem, czym stał sie mój czas przeszły...słuchać nie każdy umie.
Ale nie wolno zapominać ze wiara także czyni cuda...bo czymże jest cud? Bóg w pewnym momencie przestaje się z człowieka nabijać z za filaru i wychodzi- czasem przysiada się obok...czasem staje przed kimś w całym swym majestacie i...
Człowiek kim jest? Nie jest istotą problemu cel drogi..ale sama droga. Jej poszczególne etapy składają sie na układankę...na linie.. i gdy już się dochodzi do konca tej drogi...można spojrzeć w tył...i pomyśleć...co się zrobiło a czego jeszcze nie.. jednak gdy jest się w połowie drogi...na jej samym w zasadzie starcie... może się droga wyjąc w taki sposób ze tam gdzieś na horyzoncie...widać koniec drogi. Co wtedy? Wtedy rodzi się pytanie o możliwość pójścia na skróty..nie drogą ale otaczającymi chaszczami...na dziko...na szagę.. kto wie co bedzie jutro...
Kto wie co bedzie za kilka tygodni...kto bedzie.. najwazniejsze to isc..bo czeka nas długa droga.
wtorek, 28 sierpnia 2007
To co dalej?
Autor: filip_az o 18:22
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
1 komentarz:
trafne :)
Prześlij komentarz