sobota, 27 października 2007

Julia i ja


:)...

Fajnie mieć dzieci :D

czwartek, 25 października 2007

:D...nieco odpoczynku od polityki


Tak tak tak...
Teraz zgadywać czyje to dziecko:D

wtorek, 23 października 2007

ONI TEŻ GŁOSOWALI NA PO :)



Wybory okiem prof. Jacka Bartyzela

Pierwsze wyniki pokazują przytłaczające zwycięstwo Platformy Obywatelskiej – ponad 43 % głosów i – w tym zestawieniu – druzgocącą klęskę Prawa i Sprawiedliwości – ponad 30 % głosów.


Co to oznacza dla nas, prawicy, a przede wszystkim dla Polski, której dobro jest jedyną racją bytu prawicy? Nic dobrego oczywiście. Zwyciężyła partia, która jest pozorem, produktem marketingu, atrapą jakiejkolwiek idei, nawet tej, którą jakoby reprezentuje, czyli libetalizmu. Zwyciężyła partia znana ze spolegliwości wobec możnych tego świata, zdolna zagwarantować im, że „porządek panuje w Warszawie”, że Polska będzie karnie maszerować ku świetlanej przyszłości, koncypowanej przez konstruktorów globalistycznej utopii.

Lecz ten fakt nie powinien nam przesłaniać wagi zdarzenia co najmniej tak samo ważnego. Tego mianowicie, że klęskę poniosła partia, która udawała, że jest realną alternatywą dla demoliberalnej „normalności”, że jest prawowitym depozytariuszem „narodowego pamiątek Kościoła”, że broni fundamentów ładu cywilizacji chrześcijańskiej. A tymczasem, wystarczy tylko spojrzeć na ostatnie miesiące jej działalności – jako partii rządzącej przecież. W jej programie uroczyście potwierdzono niezłomną obronę cywilizacji życia, a w szczególności ochronę życia naszych braci najmniejszych – nienarodzonych. I oto jej decydenci haniebnie wyrzekli się tej sprawy, w decydującej godzinie umyli ręce jak Poncjusz Piłat. W programie tej partii była obietnica niewzruszonej woli obrony suwerenności państwa polskiego, uroczyste zapewnienie odrzucenia „konstytucji europejskiej”. I oto, na dwa dni przed wyborami, rząd tej partii kapituluje w Lizbonie, zgadza się na traktat pod zmienioną nazwą, który zapewne nie będzie nawet poddawany procedurze referendalnej. Tyle gromkich zapewnień i obietnic, i ostatecznie przyłączenie się do Partii Białej Flagi, w akompaniamencie ogłupiania propagandą o rzekomo wielkim sukcesie.

Musimy spojrzeć prawdzie w oczy. Nie ma dziś żadnej alternatywy dla lewicowo-liberalnego mainstreamu. Jest jedna wielka partia „europejczyków”: PO-PiS-LiD-PSL. Ich kłótnie i awantury to spory w „jednej rodzinie”. Cała odmienność PiS to tylko groteskowa „walka z korupcją” kieszonkowych Robespierków pokroju Mariusza Kamińskiego, dziwaczny polityczny „pelagianizm” fanatyków „nieprzekupności”, nie przyjmujących do wiadomości, że zepsuty grzechem pierworodnym człowiek skłonnny jest bardziej do złego niż do dobrego.


Swoją polityką Prawo i Sprawiedliwość udowodniło, że w istocie nie jest niczym zasadniczo różnym od postkomunistyczno-liberalnego „układu”, który rzekomo z taką determinacją zwalcza. Różnice sprowadzały się tylko do poronionych „akcji” podległych mu służb i większej porcji demagogii socjalnej w kampanii wyborczej – czego ostatni przykład mieliśmy w zwalczaniu „zbrodniczego” pomysłu prywatyzacji szpitali. Czy zatem rządzić będzie Platforma z jakąś swoją „przystawką”, czy Platforma-bis, to rzecz drugorzędna. Lekcja dla prawicy z tych wyborów jest jedna. Koniec złudzeń o możliwości owocnego współdziałania z neojakobińską łże-prawicą. Prawica zmarnowała kilka lat na tę iluzję, i dlatego dziś jest w dołku. Niech „pisiactwo”, w następstwie tej zasłużonej klęski, udławi się w swoim własnym, bezideowym sosie. Po nieudanych, z tych lub innych względów próbach, takich ZChN czy Przymierze Prawicy, w tej próżni czas zbudować nareszcie prawdziwą prawicę: stronnictwo wielkiego celu!

Jacek Bartyzel

PS.
Jedyna dobra wiadomość z tych wyborów: całkowite „zagruzowanie” prawdziwie demokratycznej partii – agencji towarzyskiej towarzysza Kleona.

poniedziałek, 22 października 2007

No to po wyborach.

Myślę że wszystkim na dobre wyjdzie teraz trochę odpoczynku po wyborach. Wybrali to co wybrali. Nowej ekipie życzymy powodzenia, opozycji życzymy konstruktywnej krytyki i kontroli poczynań rządu, a Szanownym Państwu życzę by obietnice wyborcze zostały spełnione.
Kto wie- nie lubię krytykować tego co jeszcze się nie zaczęło ale oczywiści w miarę postępu będę to robił z właściwa sobie skutecznością.

Nie jestem jak część obywateli po poprzednich wyborach automatycznym krytykiem rządu...wole zaczekać, co będzie z pewnością właściwszym posunięciem.

Ale oczywiście za wczesu pozwolę sobie na krytykę tejże orgii demokratycznej w której co po niektórzy z nas mieli wątpliwą przyjemność wsiąść udział.

,,Przynależność do pokolenia” bardziej niż koniecznością, jest decyzja którą podejmują umysły stadne.

Człowiek inteligentny, aby znienawidzić rewolucje nie czeka aż rozpoczną się mordy.

Kiedy tyranem jest bezosobowe prawo współczesny sądzi ze jest wolny.

Gdy wybucha rewolucja, żądze przechodzą na służbę ideałów; gdy rewolucja zwycięża ideały przechodzą na służbę żądz.

Nie wszyscy przegrani są przyzwoici ale wszyscy przyzwoici są przegrani.

W demokratycznej praktyce ,,lud” znaczy populus a demokratycznej praktyce- plebs.

Każdy kto czuje się dobrze jako część jakiegoś tłumu powinien się wstydzić.

Istnieją dwie interpretacje powszechnego głosowania: jedna demokratyczna druga liberalna.

Według demokratycznej, prawdą jest to, co postanowi większość. Według liberalnej większość po prostu wybiera jakaś opinie. Jedna interpretacja jest dogmatyczną i absolutystyczną; druga interpretacja sceptyczną i dowcipną.

Demokracja jest ,,elitarna”. Zawsze usiłuje selekcjonować, choćby zawsze selekcjonowała źle. Monarchia i arystokracja zgadzają się na przypadkowość genetyczną.

Nie jest tylko tak, ze śmiecie ludzki gromadzą się w miastach- miasta bowiem przemieniają w śmiecie wszystko, co się w nich gromadzi.

Nicolas Gomez Davila