We trzy zaś godziny po północy, usłyszał Anhelli stukanie do drzwi, które były z lodu, i odwaliwszy bryłę wyszedł na księżyc. I zobaczył owego Anioła, który mu był przypomniał miłość dla niewiasty i pierwszą jego miłość na ziemi; więc spuściwszy przed nim głowę, stał cicho. I rzekła do niego Eloe: Wynieś mi tu umarłą twoją siostrę, ja wezmę ją i pochowam litośnie; moją jest. Odszedłszy więc Anhelli do jamy, wziął na ręce trupa, wyniósł i położył go na śniegu przed Aniołem. A Eloe uklęknąwszy nad śpiącą, podłożyła pod nią z obojéj strony końce skrzydeł łabędzich i zawiązała je pod umarłą. I z pełnemi trupa skrzydłami, wstawszy na księżyc, odeszła. Wrócił więc Anhelli do jamy pustéj, i spojrzawszy na ściany zajęczał, bo już jéj nie było.
środa, 8 października 2008
Przypowieść na własne 25 urodziny...
Autor: filip_az o 19:14 1 komentarze Etykiety: Ja?
poniedziałek, 6 października 2008
A kiedy umrze ostatni obrońca,
Co o zasadach pojęcie miał jeszcze -
Będziemy modły wznosili złowieszcze
Do słońca.
Autor: filip_az o 19:07 2 komentarze Etykiety: On
Subskrybuj:
Posty (Atom)