wtorek, 28 sierpnia 2007

To co dalej?


No i czasem wierzy sie na przekór wszystkiemu..na przekór czasom, na przekór wiedzy...
Ale czasem i sama wiedza potrafi zabic...

Wiara nie jest tylko czymś co stało sie..wiarę można umocnić...wiarę można utracić.
Ale nie wolno zapominać ze na końcu będzie sie trzeba z tego daru rozliczyć. Na czym zdarłem podeszwy...co z wędrówki rozumiem, czym stał sie mój czas przeszły...słuchać nie każdy umie.

Ale nie wolno zapominać ze wiara także czyni cuda...bo czymże jest cud? Bóg w pewnym momencie przestaje się z człowieka nabijać z za filaru i wychodzi- czasem przysiada się obok...czasem staje przed kimś w całym swym majestacie i...
Człowiek kim jest? Nie jest istotą problemu cel drogi..ale sama droga. Jej poszczególne etapy składają sie na układankę...na linie.. i gdy już się dochodzi do konca tej drogi...można spojrzeć w tył...i pomyśleć...co się zrobiło a czego jeszcze nie.. jednak gdy jest się w połowie drogi...na jej samym w zasadzie starcie... może się droga wyjąc w taki sposób ze tam gdzieś na horyzoncie...widać koniec drogi. Co wtedy? Wtedy rodzi się pytanie o możliwość pójścia na skróty..nie drogą ale otaczającymi chaszczami...na dziko...na szagę.. kto wie co bedzie jutro...
Kto wie co bedzie za kilka tygodni...kto bedzie.. najwazniejsze to isc..bo czeka nas długa droga.

1 komentarz:

Anonimowy pisze...

trafne :)