czwartek, 1 stycznia 2009

...i nie znana synowi Tetydy - kadencja skruchy...




















........i jedna myśl i słowo jedno...

Rozstąpi się posłuszne morze
zejdziemy nisko do czeluści
do pustych piekieł oraz wyżej
nieba sprawdzamy nieprawdziwość
i wyzwolony od przestrachów
w piasek się zmieni cały pochód
niesiony przez szyderczy wiatr i tak ostatnie echo przejdzie
po nieposłusznej pleśni ziemi

[...w magicznym czasie...w magicznej scenerii... umieranie...]

............gdy jedno serce uwierzy że może jeszcze...drugie zagłuszy je...waląc jak oszalałe w pudełko zapałek. Wczoraj nie wiedziałem że coś takiego istnieje. Ale przyśniło mi się. Przyśniło się...!! Jedna noga wyciągnięta została z przerębla i niespodziewanie zauważyłem że oplotły ją rośliny. Widziałem też zamarzniętą w lodzie jeziora rybę. Straszna śmierć. Ale to nie jest droga.

Jutro wrócę do domu. Na chwile. Mam nadzieje...

Brak komentarzy: