piątek, 30 stycznia 2009

Czasem...; gdy patrze w niebo...;















Owi inni……

Czasem zastanawiam się po co są…; czy do mojego życia potrzebuję jeszcze jakiś innych. A dlaczego nie miał bym żyć sam? Na ten przykład ja..; nie patrzeć w oczy, nie czytać po Twarzach, nie zapamiętywać, nie czytać, nie wiedzieć…

Inni byli by- ale schowali by się w księgach, w listach, w zdjęciach przysyłanych z jakiejś odległej krainy.

Nie ma tu nic z marzeń- wierzę że kiedyś każdy znajdzie swoją samotność. Ojcowie Kościoła kiedyś wychodzili na pustynie- zaludniali ją. Nie po to by coś odnaleźć- PO TO BY UWIERZYĆ!!

Kiedyś każdy z nas zda sobie sprawę że jest już bezużyteczny- czasem z powodu wieku, czasem z powodu który zna tylko On. A czasem…czasem po prostu wypełni swą misję. Skończyli się. Zobaczyli że zamek Króla wciąż stoi…że teraz można już odejść. Nie ma tu nic z bohaterstwa, nie ma tu nic z pychy.. ; Współczesny człowiek zatracił gdzieś swoją misję. Zaległa pośród stosu papierów na jego biurku w którym ciągle jeszcze, w którejś z szuflad jeszcze jest jakiś święty obrazek.

Kiedy spyta się człowieka co jest w życiu najważniejsze… znamy wszyscy odpowiedzi wiec nie ma po co ich tu pisać. Nie znam nikogo kto odpowiedział że ma 1 cel…. Nikt już nie potrafi służyć. Każdy chce by to mu służono..;

Człowiek wyłamał się z swojego człowieczeństwa i ugrzęzł w borze niewoli. To nie jest mój świat..;

CZŁOWIEK NIE JEST CELEM.

Człowiek kiedyś rodził się i umierał w swojej ojczyźnie /Patria/ …znał ją, uczył się jej…potrafił ją rozpoznać. Gdy wszedł na otaczające wzgórze mógł naprawdę uwierzyć że jest u siebie. A dziś? Gdzie jestem?...

Przez tysiąclecie człowiek odrywał się od swojej ojczyzny. Nie tylko rozumianej materialnie.. ale odbieranej jako własne myśli, własne spojrzenia, dom, rodzina, wiara, prawo i Król. A dziś miesza się wszystko. Wszystko zmienia swoje miejsce. Płonie. Nie potrafimy już czytać po łacinie. Nie potrafimy odczytać tego co przez dziesiątki i setki lat przepisywali mnisi w swoich skryptoriach. Znamy nową łacinę…wulgarną, obsceniczną…bez światła.

Dziś nawet wierzyć jest trudno. Bo jak wierzyć gdy największy autorytet chrześcijańskiego świata jest obrzucany błotem za to że trwa- trwa w nauczaniu Apostołów, przy łamaniu chleba… że wciąż woła owce do owczarni na pastwiskach pośród Dębów. Że gdy te owce wracają, stada wilków walczą z Pasterzem, za to że zabrał im jakoby należny pokarm. Świat się zmienia…

Wiara jest deprawowana nawet przez pomniejszych jej depozytariuszy. Staje się rozmyta, niewyraźna ..jak tysiącletnie freski. Dopalają się pochodnie… więcej się nie zapalą. Nie tu.

Może na pustyni?

Mój świat płonie. Wiara kiedyś się spełni. Znów. Tak jak w 1571…;




















Odzyskają mowę zapomniane pomniki…



Brak komentarzy: