Pijany listonosz ze świata modliszek
Przywozi mi listy, i niszczy mi ciszę,
Której nie ma i tak;
Któż wie, kiedy Skrzynia się sama otworzy
Na głos - nam nieznany - ze znanych przestworzy
By rzec, że stało się - To!
Jak dziecko ocalić? Ma chore migdałki
Nie mogę w zagładę wszak wkroczyć - bez walki -
Nie jego bierzcie, lecz mnie!
Kochanek żony drwi kwaśnym oddechem,
Więc może odkupię ich grzech - moim grzechem -
Służąca, co szkło myje - lśni...
Poświadczy krucyfiks, stół, piec, fisharmonia,
Że to, co trzymałem przy ustach i w dłoniach
To była prośba o cud.
Kochają się, jechać chcą gdzieś do Australii,
Więc rozumiecie, że muszę podpalić
Ten dom, by pojęli błąd!
Płomienie z kredensów, wykładzin i krzeseł,
Grzyb dymu, co pustym się niebem poniesie -
To wszystko, co mogę dać
- Niech spali się dom, zanim świat się wypali -
Wołałem, gdy ręce mi sprawnie wiązali
Wywiązując się z ról...
Dziś musi z gałązki tej - krzywe być drzewo,
Lecz drzewo! Dla ludzi - strach!
Bo światłem to tylko - co nam prosto w oczy!
Człowiekiem - co człowiek krwi swojej utoczy -
[Plus Leonardo i Bach.]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz